Lubisz Star Wars? To forum jest dla Ciebie! :)
cz.II
-Hej! Tu ktoś leży! Zobaczcie! -Z ciemność słychać było kilka niezrozumiałych głosów. Młody Jedi musiał wyostrzyć zmysły by usłyszeć cokolwiek.
-Co do... -Mruknął lekko nierozgarnięty.
-Żyjesz? -Zapytał chłopak kucający przed nim.
-Taaa....gdzie jestem? -Zapytał niewyraźnie.
-Jak to gdzie? Pod bramami Anchorhead.
-Anchorhead? To dobrze. -Powiedział lekko ożywiony i spróbował wstać. Stracił jednak równowagę i wywrócił się.
-Hej! Uważaj. Leżałeś na pełnym słońcu... -Obejrzał go dookoła. -Jakieś 5 godzin.
-Dobra, nieważne. Otwórzcie bramy. -Odrzekł mu Aaron. Wstał i otrzepał się z piasku. Ujrzał otwierające się bramy.
Miasto było niewielkie - sklep z droidami, kantyna, kilka myśliwców do kupienia i pare domów na krzyż. Wszedł chwiejnym krokiem.
-Sprzedajesz dobre myśliwce? -Zapytał pobliskiego handlarza.
-Nie. Nie mają tu dużych wymagań. -Odpowiedział beznamiętnie sprzedawca.
-Na pewno nic lepszego? -Dodał padawan wyciągając kredyty i dodatkowo posługując się perswazją Mocą.
-W sumie....-Powiedział. Po krótkim zastanowieniu dodał. -W sumie to na lądowisku daleko za Anchorhead naprawiałem znaleziony prom Lambda. Sprzedam Ci go.
-Bardzo dobrze. -Uśmiechnął się zadowolony chłopak. Gdy odchodził dodał. -Zapłacę za niego, gdy wrócę!
Nagle podbiegł do niego Duros.
-Ty jesteś Aaron! Poznaję cię! -Krzyknął w Basicu i klepnął chłopaka mocno po plecach. -Clark cię szuka!
-Clark? Jest tutaj? -Spytał Jedi uginając się pod siłą uderzenia.
-Pewnie. Jak zwykle siedzi w kantynie. -Odpowiedział mu obcy i poszedł.
Aaron niepewnie poszedł do danego miejsca. Kiedy tylko wszedł, uderzył go smród różnych ras i starego tarizjańskiego piwa. Odruchowo zatkał nos. Rozejrzał się. Od razu rozpoznał starszego brata.
-Wygląda na to, że kochany Clark został łowcą....
Podszedł do niego i usiadł naprzeciw.
-Masz pieniądze? -Zapytał rozparty w krześle młody łowca.
-Pieniądze? Po co? -Zapytał z lekka zdziwiony Jedi.
-Bez pieniędzy mnie nie wynajmiesz. Proste.
-Nie chcę cię wynajmować. Jestem twoim bratem.
-Bratem? Haha! Dobre sobie! -Zaśmiał się Clark -Został tym cholernym Jedi i więcej się nie pojawił.
-Ja jestem Aaron. -Rzekł nieco zdenerwowany. Zrzucił kaptur i wyjął miecz. -Poznajesz? To ja skonstruowałem ten miecz. Wysyłałem ci nawet jego obraz holonetem.
-To na prawdę ty! -Wykrzyknął ten starszy.
-Potrzebujesz dowodów by rozpoznać własnego brata?
-Wybacz mi Aaronie. Po prostu...po prostu dawno cię nie widziałem. -Odparł lekko zmieszany.
-Nieważne. Czegoś ode mnie chciałeś...
-Tak. Tam daleko na rozłożystych pustyniach przed Anchorhead znajduje się jama smoka krayta. Krayt ma bardzo cenne perły. Przynieś mi jedną. Tu masz mapy. -Powiedział i rzucił na stół stare papiery.
-Dlaczego sam nie wyruszysz? -Zapytał podejrzliwie młodszy brat.
-Ostatnio miałem niemiłe spotkanie z Tuskenami. -Pokrótce opowiedział mu walkę i jakie poniósł szkody. Widząc sceptyczne spojrzenie chłopaka na mapy dodał. -Nie obawiaj się o ich wiarygodność. Po prostu zdobyłem je od Ludzi Piasku i dlatego nie są w formie elektronicznej.
-Hmm. Skoro są Tuskeni, wolę iść pieszo. Nie omieszkam zabić kilku. -Powiedział bardziej do siebie niż do Clarka. Bez pożegnania wyszedł z kantyny. Poszedł pod mury miasta.
-Otwórz. -Powiedział krótko do strażnika.
Jego oczom ukazał się ogrom pustyni.
Część II była lekko wymuszana, ponieważ nie miałam pomysłu na spotkanie braci
Dużo tu dialogów, mało akcji.
ENJOY!
Offline
ok, jutro biorę się za cz.III
Offline